niedziela, 18 maja 2014

Podróż Kanchanaburi - Bangkok 13.05.2014

Zdecydowałam się pojechać do Bangkoku pociągiem, bo chciałam chociaż raz spróbować "nieturystycznego" sposobu przemieszczania, a poza tym słyszałam, że pociągi są atrakcją samą w sobie. Pociągi z  Kanchanaburi odjeżdżają 3 razy dziennie (podobnie jak w drugą stronę), o 7.19, 14.44 i trzeci chyba po 17. Zdecydowałam się na pociąg o 14.44. Wcześniej jednak rano poszłam na dworzec (jakieś 5 minut spacerem z Jolly Frog) i chciałam kupić bilet. Przy kasie wisiały 2 kartki po angielsku: "bilet dla obcokrajowców 100 baht" i "bilety zaczynamy sprzedawać 60 dni przed odjazdem pociągu". Kiedy jednak poprosiłam o bilet do Bangkoku, usłyszałam, że będą je sprzedawać od 14, bo obecnie sprzedają bilety do bodajże Nom Tok (pociągi z Kanchanaburi jeżdża tylko na 2 trasach - a w zasadzie pewnie na jednej, tylko w 2 strony - do Bangkoku i tej drugiej miejscowości, która nazywa się chyba Nom Tok). Stwierdziłam, że na wszelki wypadek będę w takim razie na dworcu już o 14, bo jeszcze się okaże, że coś źle zrozumiałam i że jednak np. o 14 biletów już nie sprzedają - tu wszystko jest możliwe;)
dworzec w Kanchanaburi jest bardzo zadbany
 Wrociłam do swojego bungalowu, spakowałam się, poczytałam książkę, potem poszłam na obiad do On's Thai Issan;) i punktualnie o 14 wróciłam na dworzec. W kasie usłyszałam, że bilety sprzedają od 15. Na moje pytanie, jak to możliwe, skoro pociąg odjeżdża o 14.44, kasjerka odpowiedziała, że jest godzina opóźnienia, więc biletów też jeszcze nie sprzedają. Doszłam do wniosku, że chociaż mam dużo czasu do odjazu, wolę nie ryzykować i nie oddalać się od dworca. O 15 znowu poszłam po bilet. Uzyskałam informację, że pociąg będzie o 16, ale bilet już mi sprzedali;)
W samym pociągu oprócz mnie nie było prawie żadnych turystów, tylko trójka Niemców. Na tej trasie można kupić tylko bilety 3 klasy, co oznacza brak klimy i, w zależności od wagonu, drewniane ławki lub ławki obite podartym obiciem. Ale jedzie się z otwartymi oknami (i drzwiami), więc wcale nie jest gorąco. Nie było też zbyt wielu ludzi, więc miałam 4 miejsca dla siebie (dwuosobową ławeczkę i drugą taką samą naprzeciwko). W pociągu co chwilę ktoś sprzedawał jedzenie  - np. ryż z mięsem w miseczkach z liści bananowca czy szaszłyki, a poza tym wodę i napoje gazowane. Podróż trwała 3 godziny, ostatnią stacją był dworzec Thonburi w Bangkoku.

pociąg na trasie Kanchanaburi - Bangkok
Dworzec Thonburi znajduje się w dzielnicy o tej samej nazwie. Do Khao San Rd. (i mojego hostelu, który jest położony niedaleko Khao San) nie ma żadnych połączeń autobusowych, chociaż to niewielka odległość (jakieś 3 km). Można tam dojechać taksówką alb dojść na stację łódki (ponad 1 km) i podpłynąć dwie stacje (można też oczywiście iść na piechotę, jeśli ktoś się uprze, bo daleko nie jest). Ja zdecydowałam się na wersję z łódką. Niestety, ostatnie łodki zwykłej linii (orange boat) odpływają o 19:30, a ja byłam na miejscu jakieś 10 minut później. Musiałam więc wziąć droższą łódkę turystyczną (40 baht), co i tak było tańsze niż taksówka, zwłaszcza, jeśli podróżuję sama. Przy większej ilości osób jest sens wziąć taksówkę, kurs powinien kosztować jakieś 80 baht.
Wieczorem zameldowałam się w moim ulubionym flapping duck, gdzie spędziłam ostatnią noc przed powrotem do Polski.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz