wtorek, 1 kwietnia 2014

Tajlandia - już za niecały miesiąc!

Podczas przygotowań do planowanego wyjazdu do Tajlandii zauważyłam, że najbardziej sugeruję się nie wskazówkami zawartymi w przewodnikach, ale radami innych osób, w tym w szczególności internautów. Zainspirowana kilkoma blogami podróżniczymi doszłam do wniosku, że warto w tej formie spisać własne doświadczenia.
Na początek zamieszczam więc kilka wskazówek dotyczących samego planowania wyjazdu (skoro nie wyszłam jeszcze poza ten etap):

1. Bilety lotnicze
Kiedy podjęłam decyzję o wyjeździe, zaczęłam szukać biletów na kilku stronach linii lotniczych i wyszukiwarkach tanich połączeń. Termin wyjazdu miałam sztywny, chciałam też uniknąć zbyt wielu przesiadek. Obecnie, w związku z wejściem na polski rynek kilku azjatyckich przewoźników, ceny biletów trochę spadły i można znaleźć dość ciekawe oferty. Warto sprawdzać promocje na stronach typu fly4free czy mlecznepodroze. Ja ostatecznie kupiłam bilety Qatar Airways (Warszawa - Doha - Bangkok), informację o ich promocji znalazłam właśnie na mlecznych podróżach.

2. Szczepienia
Na temat szczepień i leków krążą różne sprzeczne opinie. Wolałam nie ryzykować, więc poszłam do lekarza i usłyszałam, że w przypadku Tajlandii trzeba się tylko zaszczepić na WZW typu A i B. Szczepienie na WZW typu B miałam robione w szkole, 12 lat temu, więc lekarka powiedziała, że w związku z tym, że upłynęło ponad 10 lat od tego czasu, muszę tylko zrobić próbę i sprawdzić, czy nadal jestem uodporniona (próba polegała na pobraniu krwi i kosztowała 25 zł). Ostatecznie okazało się, że odporność jest OK, więc pozostaje tylko WZW typu A. To szczepienie przyjmuje się w 2 dawkacg, w odstępie 6 miesięcy (jako że było już za późno, przyjęłam tylko 1 dawkę, która też ponoć uodparnia, a szczepienie należy wykonać minimum 2 tygodnie przed wyjazdem). Udało mi się trafić na tzw. żółty tydzień (wówczas szczepienia są w promocyjnych cenach), który wypada 2 razy w roku (na przełomie marca i kwietnia i pół roku później), więc zamiast 180 zł zapłaciłam 150. Na różnych forach czytałam, że można zaoszczędzić, kupująć szczepionkę w aptece i jadąc z nią do lekarza, ale uznałam, że lepiej nie ryzykować.
Zastanawiałam się też, czy kupować leki na malarię (z uwagi na fakt, że jadę m.in. na Koh Chang, która jeszcze do niedawna uznawana była za region zagrożony malarią), ale ostatecznie postanowiłam zaufać informacji znalezionej w przewodniku Lonely Planet, z której wynikało, że obecnie zagrożenia już nie ma i że wystarczą środki na komary.
Oczywiście kupiłam też leki na zatrucia pokarmowe, aspirynę, plastry i inne podstawowe wyposażenie apteczki.

3.  Przewodnik:
Tu nie było za dużego wyboru, zaopatrzyłam się w przewodnik Lonely Planet.

4. Noclegi:
Początkowo planowałam rezerwować wszystkie noclegi na miejscu, ale potem uznałam, że jednak boję się o standardy dotyczące czystości, a poza tym wolę nie ryzykować, że trafię na naciągaczy, więc przy pierwszym tak dalekim wyjeździe jednak zarezerwuję noclegi przed wyjazdem. Korzystałam ze strony booking.com (nie trzeba płacić za rezerwację z góry, można ją odwołać jeszcze zazwyczaj 2-3 dni przed przyjazdem i wielu internautów zamieszcza tam swoje opinie, przez co miałam poczucie, że nie wybieram w ciemno). Na wielu forach czytałam, że warto korzystać z serwisu agoda.com, ale ich oferty wcale nie były cenowo lepsze, a na dodatek ceny nie zawierały podatku i dodatkowych opłat, a płacić trzeba chyba z góry (o ile dobrze rozumiem, zaletą agody są punkty bonusowe, które dostaje się za rezerwacje, ale booking bardziej odpowiadał mi swoją formą).

5. Ubezpieczenie:
Mam szczęście, bo nie mam jeszcze 30 lat, więc wykupiłam ubezpieczenie przez kartę euro26, które jest dużo tańsze od standardowych. Za 136 zł dostałam najszersze ubezpieczenie (pakiet obejmujący cały świat oprócz USA i Kanady z dodatkowym ubezpieczeniem od wypadków przy sportach ekstremalnych), a karta jest ważna przez rok i na dodatek służy jako karta zniżkowa w różnych kawiarniach, szkołach językowych itp. Teoretycznie zakres ubezpieczenia jest bardzo szeroki - zobaczymy, jak to będzie wyglądało w praktyce.

Reszta przygotowań jeszcze przede mną, więc pewnie będę uzupełniać informacje na bieżąco. Po powrocie okaże się, czy coś powinnam była zrobić inaczej, wtedy zweryfikuję te wskazówki.